W weekend 15-16 lipca 2017r. pojechałyśmy odwiedzić naszego opiekuna i pomysłodawcę grupy, o. Arkadiusza w Zielonej Górze, gdzie posługuje od pół roku.
Wyjechałyśmy w sobotę rano pociągiem razem z naszymi rowerami. Ojciec przywitał nas na dworcu, skąd zabrał nas rowerem do klasztoru, gdzie mogłyśmy zostawić rzeczy i się przebrać w stroje rowerowe. Następnie wyruszyliśmy w trasę.
Oto kilka statystyk:
Zrobiliśmy 53.90 km w 2h35min. Średnia prędkość wynosiła 20.79km/h z całkowitym przewyższeniem 478m. Maksymalna prędkość osiągnięta na zjeździe to 33.88km/h. Jest szał! :)
Po powrocie czekał na nas pyszny obiad. Wieczorem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta.
Najpierw udaliśmy się do najbardziej znanego punktu Zielonej Góry- Palmiarni. Widzielismy tam prawdziwe olbrzymie palmy. Temperatura była istnie tropikalna!
Następnie zwiedzilismy rynek z ratuszem, deptak (nawet 3 strony), zachwycając się pięknymi kolorowymi kamieniczkami. Wrocław ma krasnale, a w Zielonej znajdują się małe rzeźby Bachusków. Wypatrywalismy ich na każdym kroku.
Po powrocie do klasztoru zjedliśmy pyszne ciasto z borówkami i spędziliśmy czas przy partyjce "Fasolek".
W niedzielę po wypaśnym śniadaniu poszliśmy na Mszę Świętą.
Następnie o. Arek musiał zająć się obowiązkami, a my poszłyśmy kontynuować zwiedzanie miasta. Zaczęłyśmy od Planetarium należącego do Centrum Nauki Keplera. Niestety nie zobaczyłyśmy zbyt dużo, ale poznałyśmy swoją wagę na poszczególnych planetach Układu Słonecznego.
Znów przeszłyśmy przez centrum i trafiłyśmy do Muzeum Ziemi Lubuskiej. Pierwsza wystawa była o historii Zielonej Góry od Średniowiecza.
W tym budynku mieści się też Muzeum Tortur Dawnych. Były tam przedziwne urządzenia służące do karania średniowiecznych przestępców.
Zaraz obok znajdowało się Muzeum Wina. Region ziemi lubuskiej słynął z niezwykłych win. Pierwsze udokumentowane historycznie informacje o zielonogórskich winnicach pochodzą z 1314 roku. Można było dowiedzieć się czegoś o procesie wytwarzania różnych rodzajów wina oraz obejrzeć urządzenia do tego przeznaczone.
Wróciłyśmy na obiad ale niestety wkrótce potem trzeba było zbierać się na pociąg powrotny do Wrocławia. Teraz jesteśmy w okolicy Głogowa, ale mamy nadzieję, że na kolejny nasz wspólny wyjazd nie będzie trzeba długo czekać i że będzie on w większym gronie :)
Pozdrawiamy rowerowo,
Marysia i Asia
Marysia i Asia
P.S. Dziękujemy bardzo O. Arkowi za przyjęcie nas, o. Gwardianowi za gościnę i ciekawe kazanie, o. Witoldowi (ktorego też znamy z Wrocławia) za rozmowy z nami, oraz niesamowitym Paniom Kucharkom tak wykwintne dania :)